Info

avatar Ten notatnik rowerowy prowadzi morten z mieściny Pietrzykowice. Z Bikestats mam przejechane 43236.26 kilometrów w tym 35.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.33 km/h i pracuję nad tym, żeby było lepiej.
Więcej o mnie.

button stats 
                  bikestats.pl button stats 
                  bikestats.pl button stats 
                   bikestats.pl button stats 
                   bikestats.pl button stats 
                   bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy morten.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

100-199 km

Dystans całkowity:450.35 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:20
Średnia prędkość:22.15 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma podjazdów:4681 m
Suma kalorii:3073 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:112.59 km i 5h 05m
Więcej statystyk
  • DST 129.56km
  • Czas 05:10
  • VAVG 25.08km/h
  • VMAX 54.60km/h
  • Kalorie 3073kcal
  • Podjazdy 1402m
  • Sprzęt NoSign
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocna TdS. Rowerowe Mysłowice. Dziękuję!

Sobota, 22 kwietnia 2023 · dodano: 23.04.2023 | Komentarze 0

Przez zimę przygotowywałem formę swojego organizmu do nowych wyzwań na nadchodzący rok 2023. Rowerowych wyzwań. Pierwszym z nich jest TdS edycja nocna. Rozpoczyna ona cykl imprez kolarskich pod szyldem @tourdesilesia. Od pierwszego kwietnia startuje edycja zdalna, która trwa do końca września, imprezą na rozgrzewkę jest edycja nocna, następnie w lipcu jest główna impreza Tour de Silesia. Więcej szczegółów jest na stronie internetowej TdS.
Na TdS startuje trzeci rok. Bardzo polubiłem ten cykl imprez. Paweł Pieczka i Sebastian Dusik zawsze stają na wysokości zadania.
Organizm zatem przygotowany. Przygotowany na przeżycie. Założeniem było dotarcie do mety oraz sprawdzenie jak organizm to zniesie. Nie byłem swiadomy tego co nadejdzie. Jadąc do Godowa gdzie impreza ma start i metę zawałem sobie pytanie, co ja tak naprawdę robię. Po co Ci to Marcin. Normalni ludzie idą w sobotę na imprezę a ci którzy mają dzieci to spać idą a nie po nocy... się szwendają.
Wieczór był naprawdę ciepły. Kojarzył się z latem. Trudno było ocenić jak się ubrać. Ubieram to co przewidziałem na ten wieczór plus krótkie spodenki na tyłek, bo nie będę się przecież ubierał w nocy. Dobrze zrobiłem.

Start miałem w grupie drugiej i super bo nie musiałem długo czekać. Jak okazało się w trakcie jechałem z fantastycznymi ludźmi. Pozdro dla Marcina z Bike'oholic, Krzysztofa, Jurka, i Pelego mocnego jak stal z Rowerowych Mysłowic. Dzięki temu że planowali edycję nocną przejechać spacerowo mogłem dotrzymać im koła. Plan który urodził się w mojej głowie to trzymać koło temu kto jedzie podobnie do mnie. Okazało się że mogę jechać za chłopakami nie męcząc się zbytnio. Oni dopiero się rozgrzewali.
Traf chciał, że Marcinowi wypadła lampka a ja zauważyłem ją jak spada. Tak od słowa do słowa poznałem super chłopaków. Zaczęliśmy cisnąć. To znaczy oni spacerowo a ja cisnąłem. Podjąłem decyzję, że jadę z nimi jak długo dam rady. Tempo było różne ale dawałem rady. Podejrzewam, że gdyby jechali na wynik, to ja zostaję po 500 metrach.

Noc była przepiękna.



Coraz chłodniejsza.

Ani się obejrzałem a byliśmy w paśniku w kopalni Guido. Dziękuję paniom, które ugotowały ciepłą zupę.
Weszła gładko a panie pytały komu dokładkę.




Zastanawiałem się czy chłopaki pozwolą mi jechać dalej po odpoczynku na ich kole. Okazało się że jak jedziemy razem to razem. Do mety. Ostatnie 60 km minęło bardzo szybko. Dla mnie szybko.

Po niecałych 6 godzinach meldujemy się z powrotem w Godowie. Tam wcinamy kiełbę z ognia i po chwili pogaduszek porą pakować sprzęt i jazda do domu.
Za kierownicą prawie usypiałem ale bezpiecznie dotarłem do domu. Teraz spać.



  • DST 107.69km
  • Czas 04:38
  • VAVG 23.24km/h
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Zszyty
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katharsis i upodlenie

Niedziela, 17 marca 2019 · dodano: 12.04.2019 | Komentarze 0

Nie miałem pojęcia, że z jeziora Goczałkowickiego widać Tatry.
Piękna wycieczka na plastikowym suporcie. 




  • DST 108.60km
  • Czas 05:28
  • VAVG 19.87km/h
  • Podjazdy 1363m
  • Sprzęt Magik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego

Czwartek, 12 października 2017 · dodano: 16.10.2017 | Komentarze 6

Czysty w formie ojcing. Dzieci do szkoły zawiozła żona. Sama sobie coś tam zaplanowała, więc mi zostało tylko wsiąść na rower.
Godzina 4:00 budzik dzwoni. Powolne przygotowania do wyjazdu. Kawa. O godzinie 05:03 wyjeżdżam. Ciemno jeszcze. Jadę na Bielsko Białą. Chłodno.
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, zaraz po wyjeździe Wilkowice
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, zaraz po wyjeździe Wilkowice © morten

W Bielsku krążenie za bankomatem. Nie wziąłem gotówki a licho nie śpi.
Bielsko bez przeszkód. Samochodowe piekło zaczęło się na wyjeździe na trasę Bielsko - Kraków. byłem na to przygotowany mentalnie i po prostu przejechałem bez większych refleksji do Kobiernic.
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, widok na Straconkę
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, widok na Straconkę © morten
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, w kierunku z Bielska na Kobiernice
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, w kierunku z Bielska na Kobiernice © morten

Tak trochę szamotałem się z mocowaniem torby na aparat na kierownicy. Muszę kupić coś dedykowanego lub zrobić jakiś zmyślny patent na to.
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego Magik w wersji drogowej
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego Magik w wersji drogowej © morten


Dalej droga przez Czaniec Roczyny do Andrychowa przebiega spokojnie poranny ruch nie jest za duży ale odczuwalny.
Mijam świetne miejsca z widokami na północne wierzchołki Beskidu Małego.
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego okolice Andrychowa widok na Złotą Górkę
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego okolice Andrychowa widok na Złotą Górkę © morten

Następnie wjeżdżam do Andrychowa.
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego kapliczka w Roczynach
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, krzyż przydrożny w Roczynach © morten

Po przejechaniu Andrychowa, dalej na Wadowice piekielną krajówką. Ale średnia prędkość wysoka.
Szybko pojawiam się w Wadowicach. Jakieś 50 minut później niż zakładałem. Robienie zdjęć też zabiera czas. Ponad to długo zeszło mi z bankomatem.
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego Wadowice rynek
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego Wadowice rynek © morten

Po śniadaniu na rynku, wyjeżdżam w stronę Suchej Beskidzkiej. Mijam słynny zalew w Świnnej - Porębie i skręcam na Tarnawę Górną, po drodze robię zdjęcia jeziora. Jest pięknie.
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego zbiornik Świnna Poręba
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego zbiornik Świnna Poręba © morten
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, zbiornik Świnna Poręba
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, zbiornik Świnna Poręba © morten
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, zbiornik Świnna Poręba
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego, zbiornik Świnna Poręba © morten
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego widok na Mucharz
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego widok na Mucharz © morten


Droga na Tarnawę wita mnie 13% podjazdem. Czuję, już kilometry w nogach ale podjeżdżam kolejne wzniesienia.
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego Kapliczka w
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego Kapliczka koło drogi Jaworki Śleszowice © morten
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego droga do Krzeszowa
Dookoła Parku Krajobrazowego Beskidu Małego droga do Krzeszowa  © morten


Okolica była tak piękna, że tylko podziwiać.
Zostało jakieś 35 km. Nogi straciły świeżość. Podjazdy pokonywałem coraz wolniej.
Droga do Pietrzykowic minęła przyjemnie mimo wszystko.
Udało się drugi raz w tym roku przekroczyć granicę 100 km. W kolejnym roku dobrze byłoby robić takie trasy przynajmniej raz w miesiącu. Zobaczymy dzieci rosną.




  • DST 104.50km
  • Czas 05:04
  • VAVG 20.62km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Podjazdy 1116m
  • Sprzęt Magik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Marcowe ( nie piwo ) GF_[9303]

Niedziela, 12 marca 2017 · dodano: 15.03.2017 | Komentarze 0

Miało być tak.
Wstaję rano. Żona i dzieci jeszcze śpią. Robię śniadanie, piję kawę. Ubieram obcisły strój od Raphy.
Wstaje słońce.
Ostatnie spojrzenie na uśpiona rodzinę. Wychodzę. Idę do garażu, pompuję koła w moim carbonowym cacuszku, do kieszonek na plecach wkładam pieniądze na kawę, banana i trochę cukierków a także telefon z uruchomioną Stravą. Wkładam carbonowe SIDI , na nos Oakleye i wyjeżdżam w epicką podróż. Jest ciepło świeci słońce. Przede mną ponad 100 km rowerowego raju. Podjazdy na przełęcze, szybkie zjazdy, kawa w uroczej kawiarence, obiad i moc w nogach. Cudowne zmęczenie i poklask społeczności.

A było tak.
Obudzony przez dzieci, robię z żoną szybkie śniadanie. Poranny rozgardiasz nie pozwala na chwilę wytchnienia. W podczas przygotowań wyjścia do kościoła, wyciągam długie spodnie kolarskie z Lidla, starą kurtkę Hi-tech’a okulary z Decathlonu. Przypomniałem sobie, że wczoraj miałem wymienić klocki w V-breakach z tyłu w moim górskim Kellysie na 26 calowych kołach, zdjąć błotniki (bo dojeżdżam nim do pracy ), odpiąć lampki, odblaski, zdjąć zabezpieczenie anykradzieżowe. Cóż, v-ki trochę podciągnę, a resztę zostawię bo jak wrócę z kościoła to będzie już dziesiąta. Koła dopompuję jutro. Na rower zakładam sakwę podsiodłową i biorę wodę do bidonu a herbatę do termosa i w koszyk na ramę. Po mszy staram się uspokoić moich małych rozrabiaków i pomóc żonie ile się tylko da, naczynia sprzątanie i takie tam.
Jest jedenasta, zakładam kask z Deca, buty zimowe bo jest 2 st.C i pada śnieg. Dzisiaj chyba nie uda się pyknąć tej sety. No cóż jadę ile się da. Po „epickim” podjeździe na Huciska w Wilkowicach, Mapa Wilkowic na Huciskach w miejscu gdzie odchodzi droga asfaltowa na Magurkę
Mapa Wilkowic na Huciskach w miejscu gdzie odchodzi droga asfaltowa na Magurkę © morten

 zjeżdżam na pełnym gazie w kierunku Bielska. Okazało się, że z planowanej trasy na dziś i tak nic nie wyjdzie, pogoda jest niepewna. Zamiast skręcić na wymyśloną naprędce pętlę wkoło komina, jadę prosto. Nie chce mi się zawracać, jadę więc odcinkiem trasy zaplanowanej jeszcze wczoraj. Po kolejnym epickim podjeździe w Lipniku, stwierdziłem, że to może być ciężki dzień. Znowu sypie śnieg.
Kościół w Lipniku ( Bielsko )
Kościół w Lipniku ( Bielsko ) © morten

Beskid Mały Gaiki i Hrobacza Łąka
Beskid Mały Gaiki i Hrobacza Łąka © morten

Przejechałem Kęty i dalej jadę w kierunku Oświęcimia.

Wjazd do Kęt
Wjazd do Kęt © morten

  Na stacji benzynowej postój na potrzeby i zakupy. Łyk ciepłej herbaty z termosu ( zdał egzamin na 6 ) i zaświeciło słońce. Szybka decyzja, mam 40 km, więc jeszcze minimum 60 do planu. Kilka następnych godzin to jazda z łapaniem kilometrów tak aby zrobić swoje i wykonać coś na kształt pętli ( tak lubianej przeze mnie).
Stawy w Malcu
Stawy w Malcu © morten
Centrum Osieka
Centrum Osieka © morten
Słynne MOLO w Osieku
Słynne MOLO w Osieku © morten
Nidek niedaleko Andrychów
Nidek niedaleko Andrychów © morten
Drewniany kościółek w Nidku
Drewniany kościółek w Nidku © morten
W tle majaczy (C)Hrobacza Łąka
W tle majaczy (C)Hrobacza Łąka © morten

Zahaczyłem o Andrychów i wyliczyłem, że 100 km wypadnie gdzieś w okolicach Żywca.
Andrychów wjazd od strony Nidka
Andrychów wjazd od strony Nidka © morten

Na kolejny „epicki” podjazd nie starczyło mi sił. Przełęcz Kocierską zostawiam więc na inne czasy. Szybki ( o ile średnia 21 km/h to szybko) przejazd do Żywca z postojem na zaporze Porąbka ( równe 80 km ) Magik na zaporze
Magik na zaporze "Porąbka" w tle Rogacz i Czupel © morten
Widok z zapory
Widok z zapory "Porąbka" w stronę Porąbki © morten
Zapora
Zapora "Porąbka" w Międzybrodziu Bialskim © morten

Równo pod Mc’syfem w Żywcu stuka 100 km. W domu byłem o godzinie 16:40. Teraz najcięższe zadanie w cały dniu. Opanowanie moich ukochanych brzdąców i pomoc małżowince.
Konkluzja: jesteś ojcem masz 1 dzień wolnego, kilka godzin urwane rodzinie, i 100 km, bierz się za ojcing, czyli robienie tego wszystkiego na co nie masz czasu będąc ojcem.

Technikalia.
HTC Desire 620. Całe ponad pięć godzin z włączonym nagrywaniem śladu i wyświetlaczem, żużycie baterii 70%. Wynik co najmniej zadowalający.
Termos Termite 0,5 litra umieszczony w koszyku na bidon, czyli cały czas owiewany. Herbata po pięciu godzinach około 40 st.C. Szczerze polecam.
Jedzenie. 1 banan, 2 mandarynki, 0,5 l herbaty, 10 cukierków Nimm2, ¾ paczki żelków. Nawet starczyło. Śniadanie standardowe, jakaś wędlina i chleb. Nie było owsianki na wodzie.
Rower. Bez awarii. Wszystko pracowało cichutko i sprawnie tak jak lubię. Po nabytych doświadczeniach, stwierdzam, że 26 cali nadaje się na długie trasy ale z dużą dawką samozaparcia.

To pierwszy tak długi wyjazd rowerem. Zbadałem swój organizm, poznałem jego ograniczenia na tym etapie. Wiem co poprawić, co zmienić ( rower ?? ). 100 km na rowerze nie można traktować w kategorii czegoś wyjątkowego, zwłaszcza tu na BS. Poziom zadowolenia był na bardzo wysoki. Mogę sobie dodać kategorię wpisów „>100km”. Na koniec, noś okulary na rowerze podczas jazdy, od ciągłego zimnego wiatru można nabawić problemów z oczami.